Oj dawno tu nie zaglądałam. Ostatnio, ponieważ są ferie, skupiam się na organizowaniu czasu wolnego dzieciom. Dlatego zamiast kulinarnych eksperymentów, są wyjścia do figloparku, na łyżwy i judo. Mam nadzieję, że w końcu nasypie tyle śniegu, że i na sanki się wybierzemy. Tymczasem jednak przepis, który pozwala sprytnie przemycić kaszę do diety maluchów. Chłopcom smakowało, nam też.
Składniki:
- 1 szklanka kaszy jęczmiennej
- 10 - 20 dag pieczarek
- 10 dag boczku wędzonego
- mąka ziemniaczana, 2-3 łyżki
- jajko
- 1 nieduża cebula
- 1 łyżka pietruszki zielonej posiekanej
- tłuszcz do smażenia
Kaszę gotujemy na sypko i studzimy. Na patelni topimy boczek pokrojony w drobną kostkę, dodajemy posiekaną cebulę i po ok. 2 minutach, do tego wsypujemy drobno posiekane pieczarki.
Smażymy aż z pieczarek odparujemy wodę, mieszając co jakiś czas.
Następnie mieszamy kaszę z farszem boczkowo-pieczarkowym, dodajemy jajko, mąkę ziemniaczaną. Dodajemy pietruszkę, przyprawiamy solą i pieprzem.
Smażymy jak placki ziemniaczane na oleju, aż będą rumiane. My jedliśmy placuszki z surówką z kiszonej kapusty.
Ponieważ robiłam placuszki z podwójnej porcji (ale nie polecam wychodzi zdecydowanie za dużo) ciasto zostało w lodówce i na drugi dzień również wyszły smaczne placuszki.
Placuszki pysznie pachniały, wszyscy głodni, więc nie było czasu na stylizację potrawy, stąd fotka "na szybko" prosto z patelni :-)