piątek, 16 maja 2014

Budapeszt na weekend cz. 2

Po tym gdy dotarliśmy do hotelu można było rozpocząć zwiedzanie. Z naszej stacji metra Kobanya-Kispest metrem pojechaliśmy do stacji Deak Ferenc Ter. Tam po przejściu na taki skwer wsiedliśmy do autobusu nr 16, który zawiózł nas na wzgórze zamkowe (wysiedliśmy na 5 przystanku, można wcześniej na przystanku Clark Adam Ter i stamtąd udać się na górę zamkową zabytkową kolejką Siklo, ale są to dodatkowe koszty biletu i jeszcze stanie w kolejce po bilet).



Zwiedzaliśmy własnym tempem z przewodnikiem w ręce. Oprócz zabytków stragany z jedzeniem (np. langosze) i pamiątkami. Przy fontannie Macieja warto pogłaskać figurę pana (zapewnia uznanie przełożonego) i psa (gwarantuje wierność małżonka :-), w końcu przydałoby się jeszcze gdzieś pojechać z okazji kolejnych rocznic ślubu.



Zwiedzanie Wzgórza Zamkowego zajęło nam ok. 2 godzin, potem spacerkiem zeszliśmy na Clark Adam Ter, gdzie tramwajem nr 19 dojechaliśmy do Hotelu Gellert. Zaraz po wyjściu z tramwaju widać za hotelem restaurację Szeged Vendeglo gdzie zjedliśmy pyszną zupę gulaszową (Gulasleves).

Po posiłku wspięliśmy się na górę Gellerta, by podziwiać Budapeszt z wysokości, niestety nasze wysiłki nie zostały odpowiednio nagrodzone - plac na Wzgórzu był zamknięty dla zwiedzających, podobno kręcili tam jakiś film. Na pocieszenie (dla mnie) po zejściu na dół od strony północnej wystarczy przejść na drugą stronę ulicy, gdzie w parku znajduje się pomnik cesarzowej Sisi.
Ponieważ była już godzina 17.00 i wszyscy byliśmy dość zmęczeni podróżą (trzeba było wstać o 3 nad ranem) i zwiedzaniem, udaliśmy się do hotelu na zasłużony odpoczynek. Po drodze robiąc drobne zakupy w Tesco. W końcu trzeba było sprawdzić dlaczego król Francji Ludwik XIV powiedział, o Tokaju "wino królów, król win".

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz