Dzisiejszy post nie będzie dotyczył kulinariów. W końcu zakładając bloga chodziło mi właśnie o prowadzenie poradnika, nie książki kucharskiej.
Koleżanki córka, 5-latka dostała od lekarza krople do oczu. Okazało się, (co my kiedyś z synkiem też przeszliśmy) że mała za nic w świecie nie pozwoli sobie "kapnąć" nic do oka, żadna nagroda nie była w stanie jej przekonać. Inny lekarz poradził, co zrobić. Ponieważ metoda ta u koleżanki sprawdziła się od razu w 100%, postanowiłam ją spisać, może się kiedyś przydać:
1. Dziecko kładzie się na wznak i zamyka oczy.
2. Do zamkniętego oka, do kącika od strony nosa wkrapiamy lekarstwo.
3. Dziecko delikatnie zakrywa sobie zakropione oko, dla własnego bezpieczeństwa, żeby wiedziało, że jak go otworzy to nic się nie stanie.
4. Dziecko powoli otwiera oczy, delikatnie mruga, można dziecku delikatnie przechylić głowę na bok, w stronę ramienia, tak aby kropelki "przepłynęły" do drugiego kącika oka. I gotowe :-)
Prawda, że proste?
Sandomierz - Kazimierz - Lublin
-
Po zimowej eskapadzie do Łodzi i wiosennej do Kielc, nadeszła pora na
krótki letni wypad tym razem w kierunku wschodnim. O Kazimierz Dolnym jako
poten...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz